1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-20, 23:17 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Kasia,
ja przeczytałam
jasne, że powinnaś zadbać przede wszystkim o komfort swój i mamy - jesli to wiąże się z, nazwijmy to, przedwczesnym wyjazdem dziadków, załatw to raz dwa. Bez zastanowienia, bo to, co opisujesz, to jakaś groteska, a nie "pomoc rodziny".
Nieźle się trzymasz pozdrawiam! |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-05, 13:27 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
"Zawsze pierwsze idzie się do psychologa czy do psychoterapeuty, psychiatra to jest ostateczność"
to cytat z Twojej wypowiedzi.
czytać umiem, ze zrozumieniem nawet. Tu nie ma czego interpretować, trzeba prostować, co też czynię, z uporem godnym, być może, lepszej sprawy. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-05, 12:02 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
A ja jak sobie wyobrażę, że do poradni trafia pacjent, który pierwszy raz od miesiąca zdecydował się wyjść z domu, czy wręcz z łóżka, ponieważ cierpi na depresję i szereg fobii, i na końcu trafia do psychiatry, to mi się włos jeży.
Nie generalizuj, ileene! Są różni pacjenci i różne schorzenia, dlatego takie generalizowanie jest szkodliwe, rozumiesz? I wiem, że taki scenariusz nie dotyczy Kasi, ale powtarzam - nie tylko Kasia czyta ten wątek. Rozumiesz? Bo nie wiem, jak to napisać jasniej.
[ Dodano: 2014-07-05, 13:07 ]
I przestań wyrokować, czy jest sens o tym pisać, czy nie.
Zawsze jest sens prostować takie rzeczy, zwłaszcza na forum, na które trafiają ludzie "rozjechani" chorobą swoją czy bliskich, którzy nierzadko nie dają sobie rady w codziennym życiu - tu i teraz. I nie mogą niestety czekać wyłącznie na efekty terapii (nierzadko długie miesiące, a nawet lata!), muszą otrzymać pomoc doraźną, żeby zająć się sobą czy chorym członkiem rodziny, a do tego - oprócz spraw związanych z chorobą i leczeniem - ogarniać codzienne życie, czyli dzieci, pracę, obowiązki domowe.
Było na forum kilka wątków na ten temat, były i są osoby w sytuacji, jaką opisuję wyżej, a nie tylko takie jak Kasia, której zapewne psychoterapia wystarczy.
Nie generalizuj, powtarzam. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-05, 11:24 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
ileene,
widzisz jakąś przestrzeń między stwierdzeniem, że "najlepszy w tym wszystkim jest psychiatra", a stwierdzeniem, że jest "ostatecznością"?
Ja taką przestrzeń - czytaj: możliwości, widzę, dlatego sprzeciwiam się generalizowaniu.
Wcale nie napisałam, że wizyta u psychiatry to wyjście najlepsze - gdzie to przeczytałaś?
Ja tylko podkreślam, że nieprawdą jest, że wizyta u psychiatry to ostateczność. Bo to bzdura, w dodatku szkodliwa. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-05, 09:29 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
ileene napisał/a: | na każde jakies najmniejsze zaburzenie znajdzie jakieś lekarstwo |
ileene, nie zawsze od psychiatry pacjent wychodzi z receptą, kto Ci naopowiadał takich historii?
Po prostu nie wiesz, o czym piszesz. A piszesz rzeczy krzywdzace dla lekarzy tej specjalności.
Do dziś w tym kraju jest mnóstwo miejscowości, w kórych chorzy ukrywają przed otoczeniem wizyty u psychiatrów i terapeutów (nawiasem mówiąc, wielu psychiatrów to jednocześnie psychoterapeuci), wstydzą się przyznać, że koszystają z takiej pomocy, nie przyznają się do "łykania prochów", w związku z tym nie mają w najbliższych żadnego wsparcia w procesie zdrowienia. To jest chore.
W wizycie u psychiatry nie ma nic "ostatecznego", w przyjmowaniu leków nie ma nic złego. Przez takie opinie mnóstwo ludzi męczy się ze sobą, zamiast ruszyć po pomoc. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 22:47 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
jo_a napisał/a: | Jeżeli ktoś sam czuje, że potrzebuje pomocy farmakologicznej, a nie pie.a to powinno się mu na to pozwolić. |
co więcej, w wielu przypadkach jest to konieczność, by zapewnić w miarę sprawne funkcjonowanie i zdolność podjęcia terapii. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 22:34 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
ileene napisał/a: | Zawsze pierwsze idzie się do psychologa czy do psychoterapeuty, psychiatra to jest ostateczność |
interesujące. A kto oprócz Ciebie tak twierdzi? Zwłaszcza, że "psychiatra to jest ostateczność"?
Z reszty Twojego wpisu można natomiast wywnioskować, że psychiatra to taki przydatny człowiek, który wypisuje recepty - można rzec - na zlecenie psychoterapeuty. I na tym, zdaje się, jego rola zaczyna się i kończy. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 15:25 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
ileene napisał/a: | owszem można iść niezależnie, ale z reguły w praktyce to wygląda inaczej |
możesz uściślić? Jest to dość istotne w tym wątku, który zapewne odwiedzi więcej osób, zmagających się z problemami - jeśli nie identycznymi, to podobnymi do problemów Kasi |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 13:50 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Po tym, co opisałaś, na Twoim miejscu także zaopatrzyłabym się w paralizator. Pamiętając oczywiście o zasadach, na jakich użycie go jest legalne.
Bardzo to przykre, że życie zmusza Cię do poruszania takich tematów - i do takich działań. Trzymaj się. |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 13:30 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Do psychiatry można pójść niezależnie od terapii. Psychiatra jest osobą właściwą do podjęcia decyzji, czy należy zastosować leczenie farmakologiczne i ewentualnie wypisać receptę.
[ Dodano: 2014-07-04, 14:33 ]
Dla ścisłości - to psychiatra jest lekarzem.
[ Dodano: 2014-07-04, 14:40 ]
Kasiu,
może pomyślisz nad takim kierunkiem terapii:
http://www.psychologia.ed...olikow-dda.html
jesli zdecydujesz (wspólnie z psychologiem, który na podstawie testów i badania potwierdzi lub wykluczy taką konieczność), że to dla Ciebie, pomożemy znaleźć odpowiednie miejsce |
Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Ptaszenio
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 20440
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-04, 09:29 Temat: Choroba mamy, taty, siostry... |
Kasiu,
nie odpowiadasz za to, co zrobi Twój ojciec. a jego zachowanie to po prostu szantaż - ma na celu wymusić konkretne zachowania.
Wizyta u psychologa to dobry pomysł, weź może również pod uwagę wizytę u psychiatry - może wypisać leki, które uzupełnią działanie terapii, jesli się na nią zdecydujesz.
[ Dodano: 2014-07-04, 10:32 ]
Jeszcze jedno...
KasiaKasiaKasia napisał/a: | Chce mu pomóc |
to nie Ty masz mu pomóc, musi sobie pomóc sam i chcieć się leczyć. Nie wyobrażam sobie, żebyś teraz zadręczała się udzielaniem pomocy ojcu w jego nałogu. |
|
|