1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
Nina78
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 13543
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-08-30, 20:25 Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
jolandar35 czas jaki zostaje można przeżywać radośnie - niekoniecznie w płaczu i rozpaczy - to, że raczej w życiu byłam i mam nadzieję jestem optymistką nie oznacza, że mówienie o śmierci jest sprzeczne z moim charakterem. Niestety, w moim przypadku chemia narobiła więcej złego niż dobrego. Niestety mój nowotwór nie zareagował na leczenie. Podobno cuda się zdarzają ale to jak usłyszałam musiałby być baaardzo duży cud. Mam czasami wrażenie, że to ja podtrzymuję moich bliskich na duchu. Czasami trzeba zdecydować czy nadal leczyć się czy przerwać terapię nie dającą żadnych pozytywnych skutków. Myślę, że na pewnym etapie życia i choroby trzeba pogodzić się z losem - nasze wyobrażenia o śmierci są zdominowane przez kulturę, religię, społeczeństwo.
jo_a w naszym kręgu kulturowym śmierć to żałoba, płacz, rozpacz, tęsknota - same negatywne uczucia...niestety. Masz rację - umieramy za każdym razem kiedy zamykamy oczy do snu, a rodzimy się z każdym porankiem.[/b] |
Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
Nina78
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 13543
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-08-25, 05:21 Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
Lidia Bieńkowska przepraszam - ie miałam dostępu do netu ie ucina rozmowę albo widzę łzy w jej oczach - nie mam rodzeństwa i jestem ich jedynym dzieckiem. Wiem jakie to trudne dla nich więc nie naciskam. Mam przyjaciół i rzeczywiście mogę o tym z nimi porozmawiać ale nnajbardziej zależy mi na rodzicach.
fraszka33 w moim przypadku też lekarze nie powiedzieli ile to może potrwać - może miesiące, może rok, dwa a może długie lata ( u mnie guz pierwoty został wycięty prawdopodobnie ale się rozpanoszyły przerzuty).
Bożenka - nie pomyślałam o listach...może spróbuję tej formy rozmowy. Profesor Polkowski z Lublinna zaproponował mi HIPEC (operację cytoredukcyją czy jakoś tak i chemioterapię dootrzewnową ale ryzyko jest bardzo duże i zamiast przedłuźżyć mi życie może je drastyczie skrócić - mam sama podjąć decyzję więc na razie sobie dałam czas - rodzina nawet już nie naciska po rozmowie z różnymi onkologami).
kretka83 masz rację - śmierć to temat, który ależy "przerobić" z najbliższymi. I naprawdętrudno o dobrych psychologów w tej dziedzinie. Fizycznie nawet nieźle (chemię i tak musieliby przerwać ze względów zdrowotnych więc mam "urlop"). a psychicznie też nie najgorzej. Zapisano mnie do hospicjum domowego i mam wspaniałą, rozmową lekarkę. Kiedy leżałąm na oddziale na chemii usłyszałam, od innych pacjentów, że hospicjum pewnie taka "umieralnia", i że już musi być ze mną naprawdę źle skoro tam mnie zapisano. To strasze, że takie poglądy nadal pokutują w społeczeństwie.
To wspaniałe, że jest takie forum, gdzie człowiek może poczuć, że nie jest sam. Rak to straszna choroba, bo bardzo obciąża psychicznie i mimo rodziny i przyjaciół czasami wkrada się samotność - szczególnie, kiedyy trzeba podejmować waże decyzje decydujące o życiu i śmierci. |
Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
Nina78
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 13543
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-08-23, 11:46 Temat: Umieranie - z drugiej strony... |
Witam,
Mam prawie 35 lat i medycyna tak zwana akademicka nie daje mi wielkich szans na wyleczenie. Podjęłam decyzję o rezygnacji z chemioterapii paliatywnej - okazało się, że chemia powoduje więcej szkód niż pożytku, jestem za słaba na radioterapię, która i tak podobno nic by nie dała, a przerzuty są za duże do usunięcia.
Ale nie o tym chciałam napisać. Wiem, że trudno przewidzieć dokładnie ile jeszcze człowiekowi zostało ale zwracam się do osób chorych na nowotwory w podobnej sytuacji - jak Wy sobie radzicie? Myślicie o śmierci? Jak będzie wyglądało umieranie? Nie jestem pesymistką - korzystam z życia, które mi zostało ale nie da się uciec od tych myśli - one czasami same przychodzą. Wystarczy jakiś impuls. Jak poradzić sobie z rodziną. która nie jest w stanie zaakceptować tej sytuacji i nie chce rozmawiać o śmierci, umieraniu. Ja ich rozumiem ale potrzebuję czasami takiej rozmowy - nawet jeśli w żartach poruszę przypadkowo ten temat - nastaje grobowa cisza. Śmierć zawsze towarzyszy człowiekowi i jest to jedyna pewna rzecz na ziemi więc dlaczego takie tabu wokół niej? Jak oswoić najbliższych z tym tematem? |
|
|