1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
Monika_Maria_Marika
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26404
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-02-15, 19:23 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
Tato umarł prawie 4 miesiące temu.
Codziennie:
krótkotrwałe napady:
- rozpaczy
- paniki
- bezsilności
- poczucia winy
- płaczu
- tęsknoty
Tak jakbym była w tym momencie spowrotem w czasie prawie czteromiesięcznego chorowania-umierania Taty, tylko teraz mogłam sobie pozwolić na te naturalne w tamtym czasie uczucia - wówczas nie mogłam, bo nie miałam na to czasu. Tak bardzo byłam skupiona na Tacie.
Potem noc - i prawie co noc koszmary, choroba i umieranie Ojca, czasem to ja jestem chora na raka, a czasem okazuje się, że on jednak nie umarł - i przebudzenie jest jeszcze gorsze.
Nikomu o tym nie mogę powiedzieć - Mąż mówi - ile można. Wpierw cztery miesiace byłam nieobecna duchem i ciałem, bo Tata umierał, teraz -bo umarł. Mąż stracił i Ojca i Matkę, ale bardzo szybko się pozbierał - twardy jest.
Od 10-lat leczę nerwicę natręctw - od 10-ciu lat na lekach. Teraz też - i g...o to daje. Ale pewnie bez nich byłoby jeszcze gorzej.
Chce mi się teraz płakać - ale przecież nie mogę, bo za plecami siedzi Mąż i Dzieci a nie można ich obciążać moimi słabościami.
To straszne, ale czasem żałuję, że mam dopiero 40 lat. Chciałabym wziąć na siebie choroby wszystkich. Mam wrażenie, że wtedy to by było sprawiedliwie. Żeby już nikt nie cierpiał.
Totalna durnota i użalanie się nad sobą, nie? Nic dziwnego, że denerwuję innych.
Już się zamykam. |
|
|