1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znaleziono 1 wynik
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Wydzielony z tematu: Wczesna diagnostyka raka trzustki
Kinga007

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 3862

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2014-07-14, 13:14   Temat: Wydzielony z tematu: Wczesna diagnostyka raka trzustki
Witam,
chciałabym się podzielić swoją sprawą. Moja mama miała 67 lat. Od paru miesięcy bolał ją brzuch, w dolnej części. Niestety powiedziała o tym dopiero gdy dolegliwości się nasiliły. Poszła do lekarza rodzinnego, który zastosował leczenie. Jednakże nie przyniosło ono skutku, więc lekarz rodzinny dał skierowanie do szpitala. Niestety nie od razu została przyjęta, ponieważ nie było miejsc. Jednakże po naszej interwencji jakoś udało się te miejsca znaleźć. Została przyjęta na oddział wewnętrzny. Tam podano leki, zrobiono szereg badań. Wykonano USG i TK, które wykazały, że wątroba jest o niejednorodne echogeniczności i że przy ujściu przewodu żółciowego jest stan zapalny. Badania wykazały, że żółć się zatrzymuje więc założono przetokę (laparoskopowo), która miała odprowadzać żółć. Mniej mamę bolało. W rozmowie z lekarzem prowadzącym dowiedziałam się, że lekarz zakładający tę przetokę stwierdził, że na jego oko ten stan zapalny to guz wnęki wątroby i że rokowania nie są dobre, bo jest to nieoperacyjne. W związku z tym, że lekarze stwierdzili, iż nic więcej już u nich nie można zrobić wypisali mamę po dwóch tygodniach do domu wpisując "podejrzenie stanu rozrostowego wnęki wątroby" i wystawiając skierowanie do onkologa, ale w trybie normalnym. Zarejestrowałam wizytę, ale trzeba było 2 tygodnie czekać. Zabrałam mamę do innego lekarza na konsultację. Było ponowne USG, które jednak nie potwierdzało nowotworu. Dodatkowo miałam zlecone wykonanie badania CRP w odstępie paru dni - za każdym razem spadało. Brzuch cały czas bolał ale nie tak bardzo. Potem pojawiła się gorączka i bóle nasiliły. Zadzwoniłam na oddział wewnętrzny, jednakże stwierdzili, że do nich nie ma po co tylko do lekarza rodzinnego. Bóle się nasilały i pojawiły się wymioty. Wezwaliśmy pogotowie. zabrano mamę na izbę przyjęć podano kroplówkę i kazano zabrać do domu, bo tutaj już nic nie można więcej zrobić tylko uśmierzać ból. Powiedziałam "to tylko podejrzenie" , ale lekarz mnie skwitował, że wszystko wskazuje na to, że to jednak nowotwór i że właśnie "ruszył". Następnego bóle znów się pojawiły no i te wymioty. Poszłyśmy do rodzinnego po skierowanie na chirurgię. Tam znowu kroplówka, badania krwi. Bóle się tak nasiliły, że mama jęczała i wiła się na łóżku. Poszłam do lekarza i pytam co z mamą. "No wie pani, że jest tu nowotwór, więc nic więcej nie możemy zrobić." ja na to "ale on nie jest potwierdzony, to tylko przypuszczenia. czy nie można by zrobić laparotomii, pobrać wycinek do badań?" Lekarz: "właściwie nikt tego nie brał pod uwagę, bo to może jeszcze przyspieszyć. Wie pani jak to mówią, że rak się boi noża". Jednakże mama całą noc nie spała, krzyczała (tak jest w dokumentacji ze szpitala) i chyba tym zmusiła ich do przeprowadzenia operacji i pobrania wycinka. W protokole z operacji jest wpisane, że guz wnęki wątroby z przerzutami na żołądek. W trakcie operacji nastąpiła niewydolność oddechowa i wprowadzono ją w stan śpiączki. Leżała niecałe 5 dni na oddziale intensywnej terapii. Jej stan pogarszał się, bo wystąpiła jeszcze małopytkowość. Zbierał jej się płyn w brzuchu. Gdyby za pierwszym razem przeprowadzono operację na pewno lepiej by ją zniosła, bo była w lepszej kondycji fizycznej - schudła ponad 10 kg. i miała 43 kg. przy przyjęciu na chirurgię. Mama zmarła a my jakoś pogodziliśmy się z tym. Tym bardziej więc doznałam szoku gdy odebrałam wynik z badania histopatologicznego. Cytuję: "Do badania otrzymano fragment wątroby o wym. 18/17/10 mm. W dostępnym ocenie wycinku zmian nowotowrowych złośliwych pierwotnych o typie Cholngiocarcinoma ani zmian wtórnych (przerzutowych) nie stwierdza się. Obecne nasilone, koncentryczne włóknienie wrotne okołoprzewodowe z duktopenią oraz włóknienie śródzrazikowe. Aktywność zapalna mierna. Cholestazy nie stwierdza się. Całość obrazu morfologicznego sugeruje diagnostykę w kierunku PSC - pierwotnego stwardniającego zapalenia dróg żółciowych (Stage II/III). ". Nie chcę tego nawet pokazywać mężowi, bo bardzo przeżył śmierć mamy. Zastanawiam się tylko czy rutyna i zbytnia wiara we własne umiejętności nie doprowadziły do błędnej diagnozy. Wiem już, że PSC prowadzi do nowotworu, ale czy brak komórek nowotworowych w wycinku nie świadczy o tym , że tego nowotworu jeszcze nie było, a pozostawienie chorej przez miesiąc (tyle trwało to wszystko co wyżej opisałam) bez odpowiednich leków nie doprowadziło do jej śmierci ? Nie zamierzam niczego dochodzić, bo mamie życia to nie wróci, a dla nas będzie tylko ponownym rozdrapywaniem ran, ale cieszę się że chociaż z kimś mogłam się tą historią podzielić. A może ktoś odpowie na moje wątpliwości.

[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-07-14, 14:25 ]
Post wydzielony do osobnego wątku. Prosimy również o stosowanie akapitów w poście, to ułatwia czytanie.

 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group