1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Kai_30
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2010-09-05, 12:26 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze.
Jestem na samym początku drogi - mojemu Tacie właśnie zdiagnozowano raka przełyku, niewiele jeszcze wiadomo, poza tym, że rokowania są złe. Tato ma 76 lat - piękny wiek, jak na faceta. Już od kilku lat mam gdzieś z tyłu głowy świadomość, że "biorą z jego półki" i że raczej wcześniej niż później może go zabraknąć. Można zatem powiedzieć, że jestem pogodzona z tym, że Tato umrze.
Natomiast to, z czym się nie mogę pogodzić teraz, kiedy się dowiedziałam, że ma nowotwór, to sposób w jaki umrze, i cierpienie i ból, z jakim niewątpliwie będzie musiał się zmierzyć. Moja babcia zmarła spokojnie we śnie, tuż przed swoimi 90. urodzinami. Owszem, zapłakaliśmy nad nią, wiadomo, ale nad żalem górowało poczucie jakiegoś zadowolenia, że babcia przeżyła tak długo w idealnym zdrowiu i odeszła bez cierpień.
Tak się właśnie powinno umierać - w starszym wieku, we własnym domu, w otoczeniu rodziny, spokojnie zasnąć i się więcej nie obudzić. Śmierć na raka budzi bunt, nawet jeśli odchodzi starszy człowiek (chociaż oczywiście ten bunt jest nieporównywalnie większy w przypadku choroby i śmierci dziecka), bo wiąże się to z cierpieniem.
Łapię się na myśli, czy przypadkiem dla Taty nie byłoby lepiej, gdyby zmarł na stole operacyjnym. Okrutne? Być może. A może po prostu altruistyczne - ja się z jego śmiercią pogodzę, ale nie wiem, czy pogodzę się z jego cierpieniem. |
|
|