1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-16, 16:48 Temat: Samotność w chorobie |
Są zloty forumowiczów,
tu jest jeden z linków
http://www.forum-onkologi...czow-vt5936.htm
Są to zloty ogólne dla forumowiczów z całego kraju. Ci, którzy chcą i mogą.
Raz był zorganizowane spotkanie w W-wie
http://www.forum-onkologi...awie-vt5305.htm
To skończyło się tak, że spotkałyśmy się ja i Klawik.
Oczywiście spotkanie w W-wie można powtórzyć.
A skąd jesteś?
Jeśli chcesz zorganizować spotkanie, utwórz wątek, daj 'ogłoszenie' i zobaczy się ... |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-14, 15:52 Temat: Samotność w chorobie |
Fipapka napisał/a: | Być może gdybym potrafiła otwarcie o tym mówić, niektórym ludziom łatwiej byłoby zrozumieć, jak mi pomoc i przy mnie pozostać. |
O wszystkim i ze wszystkimi nie da rady mówić aż za bardzo otwarcie. Chociażby z takiej powodu, że czasami nam samym trudno jest pojąć jakie mamy oczekiwania. Bo czasami są to sprzeczności w nas.
Ale na pewno nie można odtrącać wyciąganych do nas rąk.
W szpitalu jedna Pani
przyjechała do szpitala na wózku, nie całkowicie sprawna fizyczna, nie chodząca, ale sprawna umysłowo. Pomimo tego, że jeździła na wózku inwalidzkim pracowała zawodowo.
Powiedziała coś takiego. Że należała do tych, co nie chcą, nie potrafią przyjmować pomocy. I że też zawsze samodzielna, że sama i już itp. Ale stwierdziła, że skoro ludzie chcą Jej pomagać, to dlaczego ludziom tego odmawiać.
Pozdrawiam, życzę mnóstwa siły, wytrwałości, odwagi, i przede wszystkim zdrowia.
PS. myślę, że przeglądasz forum, jest wiele wątków o potrzebach, emocjach zarówno chorych, jak i bliskich chorych. I Ci bliscy chorzy też przeżywają swoje dramaty, związane z nami chorymi.
Tutaj wspominaliśmy o potrzebach chorego
http://www.forum-onkologi...rego-vt4684.htm |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-13, 14:42 Temat: Samotność w chorobie |
Fipapka, witaj na forum . Choć lepiej nie musieć tutaj się znajdować. Ale skoro już się zdarzyło to co się zdarzyło, to forum to dobre i fajne miejsce dla ludzi 'onkologicznych".
Tak jak już pewnie sama zauważyłaś, jak trafne jest powiedzenie: Przyjaciół poznaje się w biedzie.
Ja za przy sobie miałam zawsze garstkę znajomych niż tłumy. I ta 'garstka', ten 'rdzeń' przy mnie pozostał, (a choruję od ponad 4 lat).
Mam nadzieję, że z tej garstki, która Ci w tej chwili pozostała, to jednak ktoś pozostanie przy Tobie.
Być może to co napiszę wyda Ci się dziwne i 'niewłaściwe'. To, że pozostali przy mnie Ci najlepsi i najbliżsi to 'zasługa' (choć zasługa w tym przypadku to bardzo brzydkie słowo) obu stron. Gdy potrzebowałam, to również sama dzwoniłam do znajomych, którzy wydawali mi się ważnymi i że 'nie uciekną'. Opowiadałam co u mnie słychać, ale również pytałam co u nich. Nie skupiałam całej uwagi na sobie, ale i na innych (zresztą lubiłam słuchać co u nich słychać).
Z perspektywy 4 lat bycia onkologiczną wiem, jak trudne jest zrozumienie na linii "osoba z rakiem" - "osoba bez raka". Jest trudne, ale możliwe na tyle na ile się da. Jednak wymaga otwartości i odwagi obu stron. Odwagi, uważności, i w mówieniu, i słuchaniu.
Oczywiście osobną sprawą jest zawarcie nowych znajomości, z ludźmi chorymi, ale wspaniałymi . Zwłaszcza, że będąc w podobnej sytuacji od razu znajduje się nić porozumienia.
"Lubiłam" jeździć do szpitala. "Lubiłam" w sensie, że tam byli ludzie, którzy też byli chorzy jak ja, mogłam powiedzieć im wszystko, bez zbędnych słów i tłumaczeń czułam się rozumiana.
Niezależnie od tego jak nasi bliscy się starają, nie potrafią nas do końca zrozumieć.
A potem odkryłam to forum. I myślę, że tutaj również znajdziesz w Nas wsparcie.
Pozdrawiam cieplutko |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-23, 12:27 Temat: Samotność w chorobie |
Plamiasta napisała:
„JustynaS1975, chciała bym ale akurat na te moje guzki-skurczybyki nie ma leczenia innego jak wycinanie ,ale one lubią odrastać a zresztą nie chcę o tym pisać mam nadzieją że zostaną mi w brzuchu i nie rusza do kręgosłupa i muzgu bo jak wyląduje głucha ślepa i na wózku troche trudno mi będzie się śmiać”
Plamiasta mam nadzieję, że się na mnie nie obraziłaś za mój wpis.
Dlatego, że z podejściem do choroby jesteś podobna do mnie, albo ja podobna do Ciebie, jak zwał tak zwał. Mojej choroby nie widać na twarzy, to mogę się wymądrzać.
Ale sama piszesz: „ja i z chorobami (mam przecież 2 rodzaje guzków) potrafię się cieszyć życiem , co że jestem chora to mam się użalać ?”.
Myślę tak samo. I myślę, że Ty nawet jeśli choroba się rozwinie bardzo (tfu tfu wypluć) to i może zdarzy się jakiś ‘upadek’, to i tak się podniesiesz. Jesteś fajna, mądra babka, to i dzieci fajnie wychowujesz i wychowasz.. Na pewno trudniej niż tzw. zdrowych, ale myślę, że Ty dasz radę.
Psuj dalej wszystkie statystyki |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-23, 09:17 Temat: Samotność w chorobie |
Plamiasta/GIST, myślę, że wszystko pokonasz swoją bardzo pozytywną energią, którą masz w sobie i którą czuć przez każdy milimetr łącza. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-22, 22:09 Temat: Samotność w chorobie |
...
Takie sytuacje są sprawdzianem dla przyjaźni, znajomości itp.
Po prostu przykro mi, że takie rzeczy Cię spotykają.
|
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-18, 18:36 Temat: Samotność w chorobie |
Reszka.78 napisał/a: | Zdrowi nie chcą na te tematy rozmawiać. Więcej zrozumienia jest wśród osób chorych i to wcale nie koniecznie na raka. Wystarczy, że mają jakieś dolegliwości zdrowotne i już inaczej do drugiego człowieka podchodzą.
|
Zdrowi, rzeczywiście jest ich mało, z którymi można porozmawiać o chorobie. To są wyjątki, którzy potrafią słuchać (jak już pisałam kilka razy) odważnie, otwarcie, gotowi porzucić swoje wyobrażenia. Natomiast (przyznaję się szczerze i można mnie za to pobić) z niektórymi chorymi nie mam ochoty rozmawiać, zwłaszcza gdy staje się to licytacją : komu jest gorzej, kto jest bardziej nieszczęśliwy. Co często miejsce w poczekalniach przed gabinetami. Wtedy często pomocna jest np. książka, prasa itp. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-11-06, 19:40 Temat: Samotność w chorobie |
Jeden z komentarzy pod tym 'obrazkiem': "każdy w duszy krzyczy nad swą czarą goryczy"
kalineczko1980, przytulam Cię |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-11-06, 16:52 Temat: Samotność w chorobie |
http://www.facebook.com/p...&type=1&theater
To zdjęcie kojarzy się z samotnością, pustką. Ale również może kojarzyć się z potrzebą przestrzeni, ciszy. Bo często w ciszy dzieje się to co najważniejsze. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-24, 18:15 Temat: Samotność w chorobie |
kolarz napisał/a: | że "będąc samotnym najlepiej czujemy się towarzysząc samotności innych podobnych do nas". I fajnie, że jest takie miejsce, gdzie można potowarzyszyć. |
kolarz, ale się wstrzeliłaś z tym cytatem dzisiaj. Dziś jest mnie bardzo potrzebny. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-23, 13:05 Temat: Samotność w chorobie |
ja100 napisał/a: | - no, już się tak nie przejmuj...
- ludzie jeszcze nie raz Cię rozczarują |
Oj dokładnie TAK.
Podobno nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej. Także cieszmy się z tego co mamy.
ja100 napisał/a: | - nie przeciągaj pożegnania!
- zdecydowałeś się iść, to idź! |
No właśnie.
Tu mnie przyszło na myśl podobno klasyczne polskie pożegnanie przez telefon:
-papapa
-no to papapa
-no papapa
-papapa
...
I jeszcze jeden przykład pożegnania: jak te dwie więźniarki, co przesiedziały w jednej celi np. 6 lat, a pod bramą więzienną pół dnia się rozstawały, bo się nie nagadały i sobie wszystkiego nie powiedziały. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-23, 12:38 Temat: Samotność w chorobie |
Cytat: | ... że będzie dobrze
... że dam radę
... że ja wam jeszcze pokażę (dokładnie co i komu, to sama jeszcze nie wiem?
... że ja itd |
że niby co, że ja nie dam rady...
A tu tak humorystycznie (niby nie na temat, ale coś obok tematu):
http://aledemot.pl/67/Najwieksza_radosc_.html |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-23, 09:20 Temat: Samotność w chorobie |
Nie wiedziałam, gdzie umieścić tę wiadomość. Jeśli nie w tym miejscu, to proszę o zmianę lub usunięcie.
Kawalerowie, którzy zachorują na raka, mają mniejsze szanse przeżycia niż żonaci mężczyźni - wykazały 40-letnie obserwacje 440 tys. Norwegów w wieku 30-89 lat, których wyniki opublikowało najnowsze wydanie pisma "BMC Public Heath".
Hakon Kravdal, jeden z autorów badania, twierdzi, że różnica w przeżywalności obu grup mężczyzn z upływem lat coraz bardziej się pogłębia. O ile w 1970 r. chorzy na raka samotni mężczyźni żyli przeciętnie 18 proc. krócej niż żonaci panowie, to w 2007 r. już o 35 proc.
Samotne kobiety również szybciej poddają się w walce z rakiem, ale w porównaniu do mężatek różnica w ich przeżywalności jest mniejsza i się nie zmienia.
Specjaliści podejrzewają, że w innych krajach chore na raka osoby samotne także żyją krócej. Linda Waite, socjolog z University of Chicago, twierdzi w wypowiedzi dla agencji Reuters, że w USA różnica w przeżywalności obu grup pacjentów może być jeszcze większa ze względy na odmienny system opieki medycznej. "Daje on dobrą opiekę, ale tylko tym, którzy mają do niej dostęp" - podkreśliła. Tymczasem w Norwegii opieka medyczna jest powszechnie dostępna.
Hakon Kravdal przypuszcza, że osoby samotne są ogólnie w gorszym stanie zdrowia w chwili, gdy zostanie u nich wykryta choroba nowotworowa. Wskazują na to inne badania, z których wynika, że ludzie, którzy nigdy nie związali się na stałe z żadną osoby, częściej cierpią również na inne schorzenia i żyją krócej, nawet w porównaniu do tych, którzy się rozwiedli.
Norwescy uczeni wyliczyli, że z upływem lat chorzy na raka samotni mężczyźni mają mniejsze szanse na walką z chorobą. Z każdym dziesięcioleciem, gdy zachorują, średnio żyją z chorobą nowotworową o 3,4 proc. krócej od żonatych panów.
Kravdal podkreśla, że małżeństwo ma korzystny wpływ na zdrowie obu małżonków, ale szczególnie na zdrowie mężczyzn. Bo kobiety m.in. motywują swych mężów, by bardziej dbali o zdrowie. Jego zdaniem, w przyszłości małżeństwo będzie miało jeszcze większy wpływ na zdrowie ludzi w coraz bardziej zindywidualizowanym społeczeństwie.
http://www.naukawpolsce.p...Sum=-1823729109
Także są ręce, które leczą.
Soniu (nie wiem czy to przeczytasz, ale jeśli tak to) pokaż to mężowi.
Jestem tzw. współcześnie singiel. Jednak wiem, że osoby bliskie (Mama, rodzeństwo, krewni, bliscy znajomi itd.), jeśli im zależy na nas, to i nam zależy na nich i w związku z tym bardziej zależy na nas samych. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-19, 15:03 Temat: Samotność w chorobie |
postangeti napisał/a: | Nikt, kto nie zetknął się z tą straszną chorobą osobiście, tak naprawdę nie wie jak zachować się przy chorym. |
To prawda, ale wśród ludzi są i tacy, którzy mają chęci, są w miarę pojętni, i trzeba im trochę pomóc w tym 'pomaganiu'. Moje koleżanki (te bliskie) na początku przerażone nie wiedziały jak się odezwać, co powiedzieć itp. Starają się, ja się staram, i to 'pomaganie' nam wychodzi.
Owszem są, i bezmyślni, i przemądrzali, i 'strachliwi' itepe, idete,... Ale (jestem całe życie naiwna, no niestety... głupia się urodziłam i głupia umrę) i 'wierzę' w 'sprawiedliwość dziejową i 'powracają falę', to co dajemy światu, to wraca do nas.
postangeti napisał/a: | i śmiałam się, gdy mówiła żebym nie piła z jaj kubka bo zarazki...Głaskałam ją, przytulałam, nie bałam się napić z tej samej butelki i nie myłam rąk po każdym kontakcie a byli i tacy... |
I tu mogłoby być nieporozumienie, właściwie mam jakoś upośledzoną odporność, także ' 'często i namiętnie' myję ręce, nie piję z tej samej butelki czy kubka co inni ludzie oraz nie daję całusków na powitanie i pożegnanie . Choć oczywiście nie o to postangeti chodzi. Czasami aż trudno uwierzyć a taki brak wiedzy w takie uprzedzenia w tych czasach. |
Temat: Samotność w chorobie |
JustynaS1975
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-14, 12:44 Temat: Samotność w chorobie |
Samotność w chorobie nam towarzyszy pomimo tego, że są obok nas bliscy. Ona wynika z tego osoba zdrowa nie rozumie osoby chorej, choćby nie wiem jak się starała. Póki człowiek sam czegoś nie przeżyje, to trudno mu sytuację zrozumieć.
Nigdy nie byłam osobą, która skupiała wokół siebie niesamowicie dużo ludzi. Zawsze miała wąskie grono zaufanych osób. I to grono zaufanych osób nadal jest przy mnie. Te osoby nie opuściły mnie. Dzwonią do mnie, pogadamy o głupotach, oni o swoich problemach, zapytają jak się czuję itp. Gdy potrzeba czasami zrobią zakupy, bo czasami nie mogę wyjść do sklepu. Odwiedzą mnie, wypijemy kawkę, herbatkę, zjemy dobry obiadek, pójdziemy na spacer, posiedzimy na ławeczce, pogadamy o tym i o owym i takie tam. Czasami o mojej chorobie, o tym co myślę, ale nie za często. Oni mi powiedzą co słychać w ‘szerokim świecie’, bo jestem głodna takich informacji (ze względu na upośledzoną odporność moje życie towarzyskie jest ograniczone). Też nie oczekują od nich rzeczy niemożliwych. Żeby interesowali się mną non stop. Też rozumiem, że mają swoje życie i swoje problemy, którymi muszą się zająć. Kontaktują się ze mną regularnie i dość często.
Oczywiście gdy zaczęłam chorować i przestałam pracować wiele osób ‘zerwało’ znajomość, ale jakoś mnie specjalnie nie obeszli. Skupiłam się na tym gronie, które przy mnie było i jest.
Oczywiście też niektórzy są ‘milusińscy’, którzy uważają, że ponieważ nie pracuję, tzn. jestem mniej wartościowa i mniej inteligentna, cofam się w rozwoju itp. No… mój ‘rozwój’ idzie w inną stronę .
Ludzie ‘urywają’ z nami kontakty również z powodu, że teraz tempo życia jest bardzo duże, ludzie nie mają czasu, albo nie chcą mieć czasu (np. na głębszą refleksję o życiu). Są bardzo zajęci sobą, zdobywaniem różnych przyjemności i dóbr. Mam wrażenie, że dzisiejsze czasy (konsumpcyjne) sprzyjają bardziej hedonizmowi niż jakimś głębszym refleksjom, zatrzymaniu się, zadumie.
Ale w tym wszystkim są ludzie, którzy dla nas bezinteresownie znajdują czas, nie opuszczają mnie w trudnej chwili i jak mogą tak pomagają. Też czasami trzeba im powiedzieć jak nam pomóc, ponieważ po prostu mogą nie wiedzieć co zrobić, co powiedzieć itp.
Ale też czasami zdarzają się takie kwiatki. Moja znajoma ‘dalsza’ od czasu do czasu do mnie dzwoni. Pewnego dnia opowiada jak to nie ma czasu dla siebie, jak jest zapracowana, jakie ma stresy w pracy, przeprowadzka do nowego mieszkania i takie tam. Ogólnie jedno wielkie narzekanie jak to jej jest źle w życiu. Ja leżę w izolatce któryś tydzień, jestem jak ‘flaczek’, leżę na łóżku szpitalny jak takie sto nieszczęść, a ta wyjeżdża mi z tekstem, że ona to mi zazdrości, że ja sobie leżę w ciszy i jakie to ja mam szczęście. Po prostu dwie gule w gardle mi stanęły i nie byłam w stanie słowa wykrztusić.
Choć czasami kiedy ktoś mi mówi, że zazdrości mi, to wtedy odpowiadam, że chętnie się zamienię z całym ‘inwentarzem’.
I oczywiście nieoceniona jest moja mama i mój brat. Z dalszej rodziny, gdy o coś po proszę, to nie ma problemu, pomogą w danej sytuacji.
Inna sprawa to znajomości zawarte w szpitalu. Mam kilku znajomych, z którymi jestem w stałym kontakcie telefonicznym (jestem z różnych miejsc Polski, to kontakty osobiste są mało możliwe). Z nimi wolę pogadać o swojej chorobie i co jest z nią związane niż z osobami zdrowymi. Po prostu dlatego, że z kimś przeszedł to co ja mam na tej płaszczyźnie większe zrozumienie.
[ Dodano: 2011-07-14, 13:46 ]
I bardzo dobrą rolę pełnią fora 'rakowiczów'.
[ Dodano: 2011-07-14, 13:52 ]
Oczywiście, Ci wspierający mnie, będący przy mnie, towarzyszący mi i inni irytują mnie, no ... cóż. Czasami warknę, czasami nie, zależy jaki mam humor, ale zawsze proszę po cichutku "Panie Boże, daj mi cierpliwość do ludzi' |
|
|