1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
JaInka
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-21, 14:14 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Mamanel, ciężko mi się czyta o Twoim poczuciu krzywdy i poczuciu winy. Sama prawda i to gorzka. Rozumiem, że tak czujesz. Domyślam się, że mocno cierpisz.
Tylko oprócz wyrzutów sumienia, które są sensowne i odgrywają ważną rolę w życiu człowieka i w życiu społecznym - są jeszcze toksyczne poczucie winy i krzywdy. Tj. nieuzasadnione, acz mocno kaleczące.
Jestem ekspertem od nich. Nie, nie specjalistką od "naprawiania" tylko od odczuwania. Dlatego uważam, ze powinnaś mnie posłuchać i serio pomyśleć nad dwoma historyjkami.
Pierwsza:
- Twoi rodzice przekazali Ci ew. złe geny. Czy są winni?- nie, no im przekazali je ich rodzice. Czy oni są winni? - nie, bo im przekazali... Adam lub Ewa. Jak chcesz, to oskarżaj.
Druga:
Jesteś gorsza, bo masz (miałaś) raka. Gorsza od kogo? Od osoby super zdrowej fizycznie, ale z opóźnieniami psychicznymi? - nie, od osoby całkiem zdrowej. Jesteś gorsza od kogoś zupełnie zdrowego, kto jednak bije własne dzieci? - Nie, jestem gorsza od osoby normalnej. - A kto to jest osoba normalna? - Osoba normalna to osoba idealna. - Znasz kogoś takiego? Bo Twoje dziecko zna: Ciebie.
Piszesz, że twoja córka traci na twojej chorobie. Owszem, niektóre rzeczy traci, a inne zyskuje. Na przykład większą uwagę, więcej czułości. To wiem ja - na pierwszy rzut oka, Ty możesz dopisać o wiele więcej.
Nie lubię sama "tanich" pocieszeń. Jednak chciałabym, żebyś się uśmiechnęła. Przytulam |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
JaInka
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-20, 13:00 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna sprawa związana ze "sprawiedliwością" czy "niesprawiedliwością" świata. Otóż w szpitalu baczniej obserwuję ludzi i relacje między nimi. I widzę dużą rozpiętość postaw - od bliskości aż do obcości czy nawet wrogości rodzinnej.
Na tym forum są głównie ludzie silnie związani z bliskimi, którzy chorują na raka. Może nawet silniej niż przeciętna.
Wynika to pewno z różnych powodów. Jednym z nich (z tego co czytam) jest umiejętność nawiązania i utrzymania silnej więci emocjonalnej przez "tych starszych" i nauczenie tego samego młodszego pokolenia. To wcale nie jest takie częste.
Drugi, taki rzucający się mi w oczy powód, to inny niż u statystycznej większości "normalniejszy" stosunek do fizyczności i kontaktu fizycznego: bardziej naturalny, oczywisty, nie wstydliwy.
Pewno jeszcze wiele innych... Nie chce teraz analizować - ale w jakiś sposób zawsze żal mi tych opuszczonych, zostawionych samych sobie, nie chcianych w chorobie. I choć staram się pocieszać sloganem, że "całe życie na to cięzko pracowali", to jakoś nie pomaga. |
|
|