1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: ja, mama i rak |
Ilka
Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 14671
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-15, 11:29 Temat: ja, mama i rak |
Nie ma za co, faktycznie takich dziewczyn, chłopców jest wiele, wielu, nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo......nas to nie dotyczy przecież, ale to takie ludzkie, póki ktoś z naszej rodziny nie zachoruje, nie umrze nie zwracamy uwagi na cierpienie wokół nas, a w każdej rodzinie jest lub będzie jakaś tragedia. Dziewczyny dobrze Ci radzą, chciaż w tej chwili nic nie jest ważniejsze od mamy i pewnie myślisz dobrze im mówić, ale osoby, które są na forum i radzą, robią to z potrzeby serca i własnych niestety doświadczeń, zwykle przechodziły, przechodzą, czekają na wyniki, boją sie kolejnego dnia. Są w nas wszystkich negatywne emocje, ból, strach, poczucie niesprawiedliwości, ja i Ty i setka innych osób każdego dnia pewnie przeżywa to samo, pozdrawiam i dużo sił Ci życzę, dobrze, że mama czuje się dobrze, oby jak najdłużej. Nic już nie będzie jak dawniej, ja tamtego lutego 99 stałam się innym człowiekiem, ale nie straciłam radości życia, teraz znowu jestem innym człowiekiem, mam nadzieję, że pomimo tego nie stracę optymizmu, że kiedyś go odzyskam czego sobie i Tobie życzę. |
Temat: ja, mama i rak |
Ilka
Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 14671
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-15, 09:49 Temat: ja, mama i rak |
Aleksandro 16 lat temu umarł mi tata, tak jak Ty byłam na studiach, nie wiedziałam, że choroba taty jest tak poważna, tata chodził od lekarza do lekarza, był silny, sam wszystko robił, przez 1,5 roku nikt nie postawił diagnozy, miał pobierane wycinki, liczne badania, czekał na operację w Warszawie na Banacha, w tym czasie tata był coraz słabszy przewożony od szpitala do szpitala, z jednej miejscowości do drugiej około 250 km, dodatkowo na Banacha był w tym czasie strajk anastezjologów, tata doczekał się operacji, ale serce nie wytrzymało, umarł na stole operacyjnym, nie na raka krtani, którego tam zdiagnozowali, ale serce przestało mu bić. Schudłam 15 kg, jeździłam do Warszawy do rzecznika odpowiedzialności pacjentów, odpowiadałam na dziwne, niedorzeczne pytania naruszające moją i mojej rodziny godność, np. Czemu w szpitalu na Banacha nie odwiedziliśmy taty. Nie mieszkamy w Warszawie, miałyśmy, po 18, 19 i 22 lata, jesteśmy 3 i chorą mamę, na rencie, nie miałyśmy po prostu pieniędzy, przyziemne, ale prawdziwe, zresztą tata pisał, że lekarze chodzą i szepczą pacjentom, ze pieniądze przyśpieszą operację. Takie czasy były, wiec zamiast odwiedzin wysyłałyśmy mu pieniądze. Telewizja była u nas w domu, w tym czasie zmarły 3 osoby w tym szpitalu. Do teraz, choć minęło tyle lat czuję ból, otrzymałyśmy odpowiedź winny system. Musisz zebrać się nie tylko Ty przeżywasz tą tragedię i nie ważne czy masz 20 czy ponad 30 czy 40 lat ból będzie, 5 miesięcy temu zmarła moja mama na nowotwór pluc, bez możliwości leczenia, po tygodniu diagnostyki, z nadzieją na leczenie, wyszła w czwartek ze szpitala, samopoczucie i stan ogólny dobry, ze stosem recep, przez 2 godziny jeździłam po mieście w poszukiwaniu leków, rano w piątek od godziny 5 nie mogłam spać, czułam niepokój jakiś, pojechałam rano załatwić mamie hospicjum, około 9 pojechałam do niej chciałam zrobić jej śniadanie, wykupić dodatkowy lek, zastałam ją całą we krwi, nie żyła już, próbowałam reanimować, chociaż wiedziałam, że to nie pomoże. Powiem, że jej śmierć mimo, że mam więcej lat i swoją rodzinę przeżyłam dużo gorzej, do tej pory nie potrafię się pozbierać. Trzymaj się, ta choroba jest straszna, nieprzewidywalna, chorzy strasznie cierpią. Weź się w garść i ciesz się każdą chwilą spędzoną z mamą, pozdrawiam |
|
|