1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: KLUB Banialuki i DSS-innych nie zapraszamy,bo im nie życzymy |
DumSpiro-Spero
Odpowiedzi: 25
Wyświetleń: 9625
|
Dział: Hyde Park Wysłany: 2009-12-06, 01:53 Temat: KLUB Banialuki i DSS-innych nie zapraszamy,bo im nie życzymy |
banialuka napisał/a: | jezeli chodzi o choroby to współczuje. Ja od 10 października non stop z czymś walcze moja córka juz 3 anginy ropne miała a teraz jej wyszedł paciorkowiec ropny w wymazie z gardła jak jej przechodzi choroba to syn sie zaraza i tak ciagle Teraz ma brać antybiotyk aż 2 tygodnie i znowu wymaz, mam nadzieję ze sie go pozbędziemy. |
To cytat z wątku Jusi..
Oj, Banialuka, mam wrażenie od dawna już , że masz tak 'radośnie' jak ja
Ja się 'boksuję' z chorobami moich dzieciaków od kilku lat i moja wytrzymałość jest już od dawna na wyczerpaniu
Jak tak Cię czytam to widzę samą siebie i ROZUMIEM każde pisane przez Ciebie słowo w 100%... Jak w lustrze! moja rozpacz, złość, zmęczenie, bunt, wypalenie
Potem to mija... ale w takich chwilach to nic tylko zakupić giwerę i odpalić sobie samemu żeby się już dalej nie męczyć
Ten rok też (od września) , jak i poprzedni - obfituje w zatoki, anginy - ale najlepszy był 2 sezony temu (ten ma szansę jeszcze nadrobić )
Mój wtedy 2,5 roczny Artuś ('średni') zaczął chudnąć , smutnieć, czasem go bolał brzuszek - już pod koniec sierpnia. I łapał wszystko po kolei - katary, gardełka , te sprawy.
Badanie krwi - tarczyca ok, morfologia w miarę, hemoglobina ok, za to żelaza niemal brak! W USG jamy brzusznej same węzły chłonne, sznurem wzdłuż jelita - do wymiaru 1,5 cm. Zaliczyłam wtedy nawet onkologa dziecięcego, bo już nie wiedziałam gdzie szukać.
W międzyczasie słaniałam się na nogach bo nie spałam od 2 miesięcy - moje wtedy 3 miesięczne niemowlę spało nocami wyłącznie na kiwającym się bujaczku i serwowało w pieluchę zielone galaretowate kupy w ilości 15 na dobę Karmione 'cycem'; ja nie jadłam wtedy niemal nic, więc o alergii nie mogło być mowy. W tym samym okresie najstarszy Adaś (wtedy 6 latek) zaliczył 2 anginy pod rząd.
Diagnostyka Artusia się przedłużała, bo ciągle na tapecie były bieżące schorzenia: a to anginka 'sprzedana' przez Adasia, a to zakażenie układu moczowego.. W listopadzie niemowlę zaczęło spać, bo odstawiłam 'cyca' - okazało się bowiem, że to ja faszerowałam je 'amfą' - jak już pokłuliśmy małego (i wyniki były b.dobre) poszłam się ja ukłuć - sama sobie wymyśliłam tarczycę i... hehe bingo!, FT4 60 Endokrynolog stwierdził, że takiej nadczynności jeszcze nie widział No i w owym listopadzie Artuś, skończywszy anginę, złapał zapalenie płuc. Ciężkie jak diabli, na zdjęciu wyszły spore zmiany. Opornie się leczyło - w grudniu więc zrobiliśmy kontrolne zdjęcie, prywatnie, od ręki , w szpitalu dziecięcym. Kilka dni później, dzień przed Wigilią (Adaś znów na antybiotyku, zap. oskrzeli) Artuś puścił 'soczystego pawia' w salonie. Gdy niosłam go do małego pokoiku dogonił mnie Adaś i ... taki sam 'paw' wylądował na mnie. Wymiotowali jeden przez drugiego , w pokoiku stały dwie miski.
Następnego dnia rano nie mogłam już Artusia dobudzić. Małe odwodnione ciałko straciło wszelkie siły, buzia przezroczysta, rączki i nóżki bezwładne.. Adaś łaził jeszcze jak w malignie bo dał w siebie wdusić -ze strachu przed szpitalem- gastrolit.
Wzięłam pod pachę obydwu i do szpitala... (spakowałam nas już). Gdy wychodziłam z domu puściło właśnie 'pawika' niemowlę.........
Okazało się, że .. rotawirus. Kolejne 8 dni spędziliśmy w szpitalu zakaźnym, Artuś i Adaś pod kroplówką. W domu niemowlę, również rzecz jasna z rotawirusem - haftujące na całego i z ... zapaleniem oskrzeli (antybiotyk). Piło całe szczęście orsalit, więc walczyło dość skutecznie z odwodnieniem. Ale na rączkach non stop.
Zmienialiśmy się z mężem co dobę - jedno w zakaźnym , drugie z niemowlakiem. I w tak 'upojny' sposób spędziliśmy święta
Okazało się, że rotawirusa złapał Artuś w szpitalu dziecięcym, w którym byliśmy 20 min, celem wykonania kontrolnego RTG po zapaleniu płuc.. Panowała tam wtedy epidemia rotawirusa (mieli go na wszystkich piętrach i oddziałach) - dlaczego wpuścili do budynku zdrowe dziecko?..
W styczniu Artuś , hehm, zachorował na anginę. Po anginie, patrząc na chudego jak patyk, potykającego się o własne nóżki malucha - 'w ciemno' nafaszerowałam go pyrantelum. Dwa dni później....... Artuś zrobił uroczą kupkę - bogatą w długie, białe i obłe robale
Skończyły się choroby, dziecko zaczęło jeść i być radosne, to była robaczyca! Jadł latem sporo owoców, musiał dorwać jakiegoś jeszcze nie umytego.
W tym roku, w czerwcu, z paciorkowcem (którego przywlókł z przedszkola Artuś) Adaś walczył 2 razy pod rząd. Przyjechała do mnie tara i ledwie zdążyłyśmy się wyściskać, musiałam się pakować - otóż wykonałam 'na wszelki wypadek' prywatnie Adasiowi morfologię, CRP i OB - CRP: 122 , OB: 80 Tak czułam! że nie ma poprawy..
W szpitalu byliśmy ponad 10 dni - dopiero dożylnie podany antybiotyk załatwił sprawę.
Latem było ok. Od września - anginy, zatoki; podjęłam decyzję i Adasiowi będziemy wycinać migdałka.
Z całego serca radzę Ci - przejdź się z małą do laryngologa. Tylko laryngolog odpowie Ci czy wycinać czy nie. Wywiad macie już w każdym razie pozytywny: 3 anginy w ciągu roku są bowiem wskazaniem do zabiegu tego typu.
Ech, banialuka, nie jesteś sama... Ja mam dokładnie to samo i zgrzytam zębami na okrągło.. O, do 'klubu' możemy też przyjąć tarę - posłała bowiem niedawno malutką do przedszkola i już ma efekty
Najgorsze w tym wszystkim jest poczucie, że to nigdy się nie skończy - pewnie za kilka lat tak, ale myśl o tych kilku latach, w ciągu których miesiące od jesieni do wiosny - są jak 'wyjęte z życia', przyprawia o dreszcze
ściskam mocno towarzyszkę niedoli |
|
|