1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 3
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rak jajnika
BezMamy

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 6037

PostDział: Nowotwory piersi i ginekologiczne   Wysłany: 2016-01-22, 23:13   Temat: Rak jajnika
Nuta obejrzałem film. Tak, uspokoiłem się trochę :) . Pamiętaj, że nadzieja daje olbrzymią siłę.
  Temat: Rak jajnika
BezMamy

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 6037

PostDział: Nowotwory piersi i ginekologiczne   Wysłany: 2016-01-22, 21:20   Temat: Rak jajnika
Cały czas się zastanawiam, że może gdyby podali chemię 2 miesiące wcześniej kiedy już markery rosły to może by dłużej żyła. Ale tak zwlekali z kolejną chemią. Dlaczego ta ostatnia tak nie zadziałała. Mówili, że powinna!

[ Dodano: 2016-01-22, 21:26 ]
nuta, Z drugiej strony też się pocieszam, że jednak ta chęć do życia pozwoliła jej żyć z chorobą prawie 5 lat! Także trzeba wierzyć i mieć nadzieję. Pomódl się do św. Tadeusza Judy mi on pozwolił chociaż siedzieć bez płaczu przy jej łóżku i trzymać ją za rękę.
  Temat: Rak jajnika
BezMamy

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 6037

PostDział: Nowotwory piersi i ginekologiczne   Wysłany: 2016-01-22, 20:57   Temat: Rak jajnika
Wahałem się długo czy pisać czy nie.
Bo ja do końca jej godzin wierzyłem, że z tego wyjdzie, i że jeszcze.... będzie nam dane.
Do tej pory nie mogę to uwierzyć. Z drugiej strony nie chcę w nikim zabijać nadziei ...
Wczoraj umarła moja nadzieja! Tak, zmarła! Wczoraj zmarła moja najukochańsza mama!

Od lipca 2011 chorowała na raka jajnika. Wykryto go w fazie II.
Oczywiście już pierwszego dnia jak po operacji lekarze postawili diagnozę po prostu się załamałem :shock:
Tym bardziej, że część z mojej rodziny - lekarze dawali małe szanse na przeżycie dłużej niż kilka miesięcy!
Co mogę powiedzieć, że zarówno ja jak i ona do końca wierzyła, że z tego wyjdzie.
Nikomu nie mówiła o swojej chorobie. Bo nie chciała być traktowana jako osoba chora.
Tylko najbliżsi o tym wiedzieli.
Nie mogę tego zrozumieć! Jak to możliwe, że u osoby tak mocno wierzącej - dążącej do zdrowia mogło stać się coś takiego i to tak nagle! :shock:

Tak, jej stan był od pewnego czasu ciężki miała nefrostopie i stomie.
Tak miała już rozsianie nowotworu a stan zaawansowania był IV (ostatnie 2 miesiące).
Tak ostatnia chemia nie działała już tak jak powinna. Ale miała ją podaną jeszcze w listopadzie!
Ona chciała mieć ją nadal podawaną! Tak mieliśmy się "odbudować" i dalej walczyć.
Chciałem ją wozić na wózku.Myślałem, że razem wyjdziemy na spacer na wiosnę a nie tylko po szpitalnym korytarzu.
Jadła. Miała mieć tego dnia rehabilitację. Tak bardzo chciała wstać. 3 razy jej już się udało stanąć przy baloniku.
Chcieli ją wypisać już do hospicjum ale ja się uparłem, że chcę do domu. I nagle przyszedł kryzys!
Zadzwoniła pielęgniarka, że stan się bardzo pogorszył. Jak przyjechałem stan był fatalny.
Widać było, że się żegna, ale nie chce się z tym pogodzić! Cały czas rękami mnie trzymała ... widziałem płacz w jej oczach (albo sobie tak to tłumaczę).
Ja ją zapewniałem do końca, że jest dobrze, że ... ma kupioną vitaminę C, soki z buraka, drinki proteinowe i że rano przyjadę.
Wyszedłem ze szpitala koło 24 a o 3 się obudziłem jakoś zlany potem i za pół godziny zadzwonili, że mama zmarła.
Nie wiem jak to możliwe. Przecież i ja i ona tak walczyliśmy! Teraz się zastanawiam czy coś zrobiłem nie tak!
Czy może lepiej trzeba było szukać informacji. Może trzeba było zastosować Avastin!
Tak, z własnej kieszeni ale może trzeba było to zrobić. Nie wiem jak to możliwe, że tak szybko odeszła!
Wiem, że od kilku lat byłem na to przygotowywany. Ostatnie pół roku to był dla mnie i dla niej koszmar.Bo czuło już się to najgorsze! ale cały czas wierzyliśmy.
Tata, rodzina już nie wierzyli ale ja i ona do końca wierzyliśmy! I ta moja nadzieja zgasła!
Nie wiem jak się z tym uporać. Płaczę jak bóbr. Cały czas się zastanawiam czy teraz jest jej lepiej. Co się z nią dzieje! Czemu tak młodo!
Myślałem, że zobaczy moje wnuki, że będzie na moim ślubie! a tu tak nagle!
Dzisiaj wracając z pracy poszedłem pomodlić się do kościoła. Ale nadal nie potrafię tego pojąć ani zrozumieć.
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group