1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Anelia
Odpowiedzi: 81
Wyświetleń: 32725
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-10, 22:34 Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Chciałabym i ja coś napisać lecz nie bardzo wiem od czego zacząć...
Wydaje mi się, że większość z Nas wolałoby usłyszeć właśnie, że "będzie dobrze", bo mimo iż wiemy jaki jest obecny, przyszły stan Naszych bliskich to i my w głębi serca wierzymy do końca. Gdzieś w głębi Nas jest ta iskierka, króra tli się do samego końca i ma nadzieję, że jednak jeszcze będzie dobrze. Co niby chcieli byśmy usłyszeć, że będzie zle ?
-chyba nie tego oczekujemy, nie to chcemy słyszeć.
Wydaje mi się, że to "będzie dobrze" chcemy słyszeć ale od osób, które na prawdę Nas wspierają, które pomagają, które ocierają łzy, które całym sercem są z Nami a nie od osób trzecich, którzy nie mają zielonego pojęcia o chorobie czy o stanie chorej.
Takie słowa "będzie dobrze" brzmią zupełnie inaczej od osoby, która jest dla Nas oparciem, niż od osoby z która widzimy się raz na jakiś czas, przelotem, którą najzupełniej to nie interesuje, pyta bo musi o coś zapytać - to wtedy wręcz drażni.
Ja wiedziałam, że jest zle ale do końca sama sobie powtarzałam, że będzie dobrze i to chyba odrobinkę pomagało walczyć, pomagało wierzyć i trwać w tym wszystkim.
Pamiętam jak kiedyś poszłam do mojej babci. Już nie wiedziałam do kogo się udać aby porozmawiać, potrzebowałam rozmowy. Ona spojrzała na mnie, wysłuchała i powtarzała mi, że mam już przestać, bo i tak nie pomogę, że moje starania i tak idą na nic, że wiele osób w rodzinie walczyło z tym (z jej strony) i wszyscy odeszli, pytała po co tak pomagam itp. Próbowała mnie przekonać, abym dała sobie spokój i spojrzała na siebie, bo strasznie schudłam i zle wyglądam.
Ale co to ma do rzeczy, ja schudłam ale jestem zdrowa a mój tatko umiera ?!
Byłam zla i zapłakana wyszłam. Chodziłam do niej dalej często ale o chorobie taty nie rozmawiałam. Mimo iż chciałam pogadać to milczałam,dusiłam to w sobie i do dziś duszę bałam się ponownie usłyszeć, że i tak będzie zle ...
Podsumowując wydaje mi się, że "bedzie dobrze" brzmi inaczej od kogoś kto z Nami jest, kto przytula, kto pomaga, kto wie czego się spodziewać, kto walczy z Nami, kto płacze z Nami... potrzebujemy chyba tego.
"będzie dobrze" od osób trzecich, którzy nic nie wiedzą, którzy rzucają słowa na wiatr, odwracają się i żyją dalej swoim bezproblemowym życiem, zapominając o Nas w ciągu kilku sekund jest okrutne, drażni .... ehh sami wiecie Takie osoby lepiej aby wogóle nic nie mówiły.
krzysiek, a Tobie z całego serca współczuję |
Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Anelia
Odpowiedzi: 81
Wyświetleń: 32725
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-12, 18:25 Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Witajcie!
Ja o rokowaniach dowiedziałam się tutaj na forum, nie od lekarzy tatki.
Oczywiście uznałam, że będzie lepiej aby nie wiedział o tym, ponieważ wiedziałam jaki jest mój tatuś. Wiedziałam, że wszystkie Swoje problemy zawsze dusił w sobie nikomu o Nich nie mówiąc. Wiedziałam, że jeżeli powiem (ale raczej nie zrobiłabym tego, nie mogłabym) załamie się, dusząc te myśli w sobie...
Wiem jak ja się poczułam kiedy się o tym dowiedziałam, jakie myśli krążyły po mojej głowie, jak tylko o tym myślałam , a co myślał by wtedy mój rozchorowany tatuś ?!
Tata do końca nie był świadomy Swojej choroby. Nigdy nie analizował wypisów ze szpitali, nie zagłębiał się w tym. Wszystkim ja się zajmowałam, wszystko ja w sobie dusiłam. Wierzył, że to przejściowe. Dzielnie poddawał się leczeniu. W Naszym domu nigdy nie usłyszał słowa nowotwór czy rak (z wyjątkiem mamy, która często mówiła coś nie przemyślanie). Sam też na zadawane mu pytania odpowiadał, że ma jakiegoś "guzka". Do końca miał plany, nawet na 2 dni przed odejściem, w chwili kiedy świadomość pojawiała się mówił, że będzie musiał zapytać szwagra czy aby nie znalazł by dla tatki jakieś pracy
Bardzo chciał aby była wykonana operacja usunięcia przerzutu do móżdżku, wręcz nie mógł się tego doczekać.
Myślę, że każdy z Nas zna na tyle dobrze Swoich bliskich aby stwierdzić czy te najgorsze wiadomości i rozmowy na ich temat są potrzebne.
Ja wiedziałam, że tatko męczył by się bardziej wiedząc o wszystkim, wiem , że to mogłoby wpłynąć na stan psychiczny tatusia i spowodować szybszy rozwój choroby. |
|
|