1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Guz trzustki nieoperacyjny
Autor Wiadomość
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #61  Wysłany: 2017-01-17, 20:54  


marben przyjmij wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro. ::rose:: ::rose::
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
marben 


Dołączyła: 18 Paź 2016
Posty: 34
Pomogła: 2 razy

 #62  Wysłany: 2017-01-19, 09:57  


Dziękuję, dziękuję również za merytoryczne wsparcie w tych trudnych dla mnie miesiącach. Dzięki temu forum od razu uświadomiłam sobie jak ciężkie są rokowania. Cały czas jednak wierzyłam, że mama będzie walczyć dłużej niż 4 miesiące, marzyłam chociaż o roku. Powiedzcie mi z doświadczeń,czy guz mógł być tak bardzo złośliwy ze tak szybko atakował organizm mojej mamy? Przed wystąpieniem zoltaczki jedynie z dwa tygodnie wcześniej zaczął ją boleć brzuch. Czy mama mogła mieć go od dawna, czy to guz który pojawił się niedawno, ale był wyjątkowo agresywny i dlatego w takim zatrważającym tempie atakował? Cały czas mam w głowie te markery- we wrześniu poziom 1500 , miesiąc później 12000.. no i mimo braku przerzutów na wątrobie skąd ta encefalopatia watrobowa od listopada aż do końca..
 
azja 


Dołączyła: 09 Lut 2016
Posty: 93
Pomogła: 5 razy

 #63  Wysłany: 2017-01-19, 11:13  


nby pisza ze cukarzyca juz mogla byc pierwszym objawem ca trzustki
..ale teraz nie ma sluzby zdrowia tylko rynek uslug medyczych -z doswadczena wem ze ciezko o prawdziwych lekarzy pasjonatow ....teraz se nie drazy temtu jest akcja jest reakcja jak najtanszym kosztem najlepej
mysle ze na twoje pytanie ciezko dac odpwpoedz...
mojej mamie dawal 3 - 6 mies zycia a zyje juz 16 ..z przerzutami licznym na watrobie i w stanie dobrym jest ...wiec nie ma reguly
 
pola66 


Dołączyła: 06 Maj 2013
Posty: 172
Skąd: podkarpacie
Pomogła: 8 razy

 #64  Wysłany: 2017-01-19, 12:28  


Przykro mi bardzo :-(
Odpowiadając na Twoje pytania, rak trzustki jak tutaj widać jest kompletnie nieprzewidywalny, niby rozpoznanie histopatologiczne takie samo a przebieg i złośliwość gadziny różna, czasem myślę że do szczęśliwych należą Ci którzy dowiadują się o chorobie w stanie zaawansowanym i przyżywają krótki czas... żebyś mnie dobrze zrozumiała, nasza walka trwa już 9-ty miesiąc , na tę chwilę jest dobrze, czekamy na operację , mama jest pełna nadziei a ja mając świadomość tego jakie cierpienie ją czeka i jaka perspektywa przed nią czasem mam wątpliwości czy dobrze się stało że w takiej fazie dowiedzieliśmy się o chorobie. Czasem warto żyć w nieświadomości, Bóg tak steruje naszym życiem jak chce, wam dane było przeżyć to w takim szybkim tempie , inni przechodzą przez piekło leczenia kilka lat, patrzymy na cierpienie, dziękujemy za to co za nami, drżymy przed tym co będzie. Twoja mamusia już jest spokojna, Ty kochana zastanawiasz się czy gdzieś po drodze nie można było zrobić coś lepiej, inaczej... nie analizuj proszę Cię, nie wyrzucaj sobie że gdzieś , ktoś popełnił błąd.... tak właśnie miało być , tak gdzieś tam zostało wszystko wyreżyserowane i choćbyśmy niebo poruszyli nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
A z własnego doświadczenia wiem że jeżeli opatrzność zechce to postawi nam na drodze takich lekarzy i takich ludzi którzy będą w stanie coś zaradzić... jeżeli ON zechce.... dlatego JEZU UFAM TOBIE ...
Sorki że tak to ujęłam, przed nami jeszcze bardzo, bardzo daleka droga, czasem przychodzi moment że człowiek opadnie z sił , szczególnie tych psychicznych, życzę Ci kochana spokoju serca, ukojenia w bólu po stracie ukochanej osoby, jesteśmy z Tobą, szczerze Ci współczuję, a mocno wierzę że mamusia gdzieś tam w górze będzie pilnować żeby scenariusz Twojego życia ktoś dla Ciebie pięknie napisał.
Trzymaj się ciepło.
 
marben 


Dołączyła: 18 Paź 2016
Posty: 34
Pomogła: 2 razy

 #65  Wysłany: 2017-01-19, 21:48  


Pięknie Pola to napisałaś.. dużo w tym prawdy.. moja mama nie cierpiała długo, na mocniejsze bóle zaczęła narzekać kilka dni przed śmiercią. Widząc jej ból i krzyk przy zakładaniu zwykłego welflonu płakałam z bezsilności. Co dopiero by było jakby płakała z bólu brzucha czy pleców i nic byśmy nie mogli zrobić, by jej pomóc.. tak samo jak mówisz o walce z chorobą i drżeniu o każdy następny dzień, każdy wynik kontrolny tomografu i każdą pozbawioną nadzieję. Nigdy nie miałam styczności z taką chorobą, teraz dopiero w pełni rozumiem cierpienie każdego, kto słyszy taka diagnozę i cierpienie ich najbliższych..
 
tronca33 


Dołączyła: 02 Cze 2013
Posty: 300
Pomogła: 27 razy

 #66  Wysłany: 2017-01-30, 19:08  


Wyrazy wspolczucia....Wiem przez co przechodzisz...
Mi mielismy 4 lata ....ale koniec byl okropny...
Trzymaj sie...
Teraz Twoja mama (a moj tatko) patrza na nas z gory...bedac naszym Aniolem Strozem...
Jest ciezko bardzo mi go brak i nie wierze,ze juz 3 tygodnie jak go nie ma...
Trzymaj sie ...
.. ::rose:: ::rose::
_________________
[*] Tato:Rak Trzustki
23.01.1955-5.01.2017
 
marben 


Dołączyła: 18 Paź 2016
Posty: 34
Pomogła: 2 razy

 #67  Wysłany: 2017-01-30, 22:56  


Dziękuj Ttronca33.. Twój tata był dla mnie nadzieja, że nam się też uda tak długo walczyć.. Twój wątek przeczytałam kilka razy, za każdym razem szukałam wskazówek i nadziei. Jedyne co jakoś mi pozwala się trzymać to to, że mama nie cierpi i nie zdążyła cierpieć tak bardzo jak wielu innych w tej chorobie. Ciężko byłoby mi patrzeć bezradnie na cierpienie najbliższej osoby..
 
karalajna 


Dołączyła: 20 Sie 2016
Posty: 110
Skąd: Łódź
Pomogła: 9 razy

 #68  Wysłany: 2017-02-04, 00:31  


Ostatnio poznałam osobę, której siostra miała raka dróg żółciowych tak jak moja mama, ale u niej EPCW się rzeczywiście udało i żółtaczka zeszła. Początkowo bardzo się cieszyli licząc na znaczącą poprawę. Podobno żyła jeszcze trzy miesiące od zabiegu protezowania i były to okropne miesiące, w straszliwym bólu, praktycznie ciało się rozkładało po kawałeczku za życia. Więc mimo, że wcześniej miałam żal, to teraz dziękuję Bogu że moja mama tak jak Twoja cierpiała tylko kilka dni i że zabieg EPCW się nie udał. Co z tego, że miałaby kilka dodatkowych miesięcy życia, jak byłyby to tak straszne miesiące. Trzymaj się jakoś, wiem jak jest ciężko. Pozdrawiam
 
Lenka91 


Dołączyła: 29 Sie 2016
Posty: 74
Skąd: Gliwice

 #69  Wysłany: 2017-02-04, 12:19  


Mój Tatuś odszedł prawie 3 miesiące temu. Czas pędzi a ka codziennie zastanawiam się czy mnie widzi i co robi... Trzymajcie się dziewczyny w tym strasznym okresie żałoby :-( jestem z Wami myślami i sercem :tull: :tull:
_________________
+07.11.2016 Tatuś
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group